sobota, 18 czerwca 2016

Zapomniane dni - Prolog

                                                    Prolog

------------------------------------------------------------------------



Ciemność, wszystko otacza ciemność, słychać płacz dziecka, ale nie małego, dwie postacie stoją przed sobą, oboje są młodzi, wręcz dzieci, jeden, mały, jasne blond włosy widoczne przez jedyne oświetlenie - księżyc, piękne niebieskie oczy koloru indygo, klęczał, widać bezbarwny płyn skapujący na ręce, podłogę, wszędzie jest krew, postać dumnie stojąca jak na swój wiek, wyższa od klęczącego chłopca, widocznie starszy również jest cała we krwi z nożem w ręce i zadowolonym z siebie psychopatycznym uśmiechem, obok leżą ludzie, martwi ludzie, dwójka dorosłych, zalani krwią, naglę mniejszy chłopiec krzyczy rozpaczliwie.
- D-dlaczego to zrobiłeś...?! - krzyczy przez łzy. - Dlaczego im to zrobiłeś...? - mówi już ciszej szlochając.
Postać tylko się bardziej uśmiecha po czym wybucha psychopatycznym śmiechem, jednak po chwili umilkła i uśmiecha się czule.
- Dla ciebie Willy - mówi ciepłym głosem sięgając do policzka mniejszego chłopca i głaskając go, rozmazując krew, na co ten reaguje lekko drżąc. Chwilę później słychać syrenę policyjną, starszy chłopiec klęka przy młodszym i nachyla się, żeby powiedzieć mu coś do ucha. 
 - Żegnaj Willy, jeszcze się zobaczymy - szepcze czule po czym z oczu młodszego znowu lecą łzy i wyraźnie widać jego przerażenie. Wyższy chłopak wychodzi przez otwarte tylne drzwi zostawiając młodszego w pełnym krwi salonie, po chwili już go nie ma, a mężczyźni w granatowych uniformach, policjanci wkraczając jeden po drugim do salony, zapalając światło, widać wyraźnie ich przerażenie na widok masakrycznej sceny w pokoju, wszędzie krew, ciała dwóch dorosłych, pewnie rodziny małego chłopca klęczącego na środku pokoju, zmasakrowane ciała miały wiele ran, widać było wnętrzności, nawet kości lekko wyciągnięte, wszystko tworzyło dzieło sztuki w swej okropnej naturze. Po chwili słychać trzask i wkraczają ludzie, kobieta w mundurze podchodzi do chłopca, mówi do niego, ale ten nie reaguje, zabiera go stamtąd patrząc przelotnie na ,,dzieło sztuki", inni początkowo przerażeni próbują nad sobą zapanować i zaczynają swoją powinność. Nastaje ciemność.

------------------------------------------------------------------------



wtorek, 18 sierpnia 2015

Ai no oto - Rozdział 3

Ehh... ciężko ostatnio mi coś wymyślić ;_; Ale jakoś się udało i macie 3 rozdział, starałam się, żeby był dłuższy od poprzednich, wydaję mi się, że jest dłuższy o kilka linijek ;_;. No cóż postaram się, żeby 4 rozdział był dłuższyyyyyyyyy xD 
(Może mi się uda T.T może...)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------                                                  

                                                        Rozdział 3



Kiedy się obudziłem, zacząłem się rozglądać po pokoju. 

Czyli to nie był na moje nieszczęście tylko sen... - westchnąłem.

Wygrzebałem się z łóżka spoglądając na zegar, było już w pół do czternastej.
Długo spałem...
Przemyłem twarz, a następnie wróciłem do łóżka, leżałem na łóżku do puki nie przyszła pokojówka, nie trwało to zbyt długo, tak jak i po przednio.
Może w tym pokoju są jakieś kamery czy coś... 
Zacząłem się rozglądać po pokoju w ich poszukiwaniu, ale pokojówka mi przerwała kładąc obok mnie jakieś ubrania i buty, oraz obiad na stół, w końcu był już czas na obiad.

- Mam przekazać wiadomość od Hajime-sama ,,Ubierz się po jutrze w te ubrania, przyjdę po ciebie po obiedzie" to wszystko - wyszła.

- Pierwszy raz się do mnie odezwała. Hmm... ciekawe co on planuje.
Po skończonym śniadaniu, przełożyłem ubrania na biurko i przez resztę dnia, aż do zmęczenia oglądałem telewizor, no i jeszcze jadłem.
W telewizji, były wzmianki o mnie, jak na razie nie było żadnych wywiadów z moimi rodzicami, czy znajomymi.
Następny dzień minął równie nudno co poprzedni, nastało ,,pojutrze", po objedzie pokojówka wzięła talerze i powiedziała mi żebym się przygotował. Kiedy wyszła ubrałem się w przyszykowane ubrania, była tam jedwabna biała koszula, granatowe spodenki, oraz kamizela taka jak od garniturów i czarne buty. Szczerze to wyglądałem w tym trochę jak dziecko, ale nie mogłem z tym nic zrobić.
Po chwili wszedł mój oprawca, oczywiście z tym swoim uśmieszkiem.

- Gotowy? - zapytał stojąc w drzwiach.
- Tak - odparłem z niechęcią, po czym wyszliśmy z pokoju.

Szliśmy przez długie korytarze, było dużo okien, wiec z łatwością mogłem zobaczyć co jest na dworze. Zauważyłem jakąś Altankę, część ogrodu, który widziałem przez szybę drzwi od balkonu i służbę która zajmowała się aktualnie roślinami.

- Widzę, że nie masz dzisiaj zbyt dobrego humoru - nagle odezwał się Hajime.
- Mógłbyś mi przynajmniej dać mniej dziecięce ubrania - odpowiedziałem nie patrząc w jego stronę.
- Przecież wyglądasz w tym uroczo - zaśmiał się.
- Gdzie właściwie mnie prowadzisz? - zapytałem ignorując jego wcześniejszą uwagę.
- Cóż najpierw zjemy śniadanie, potem oprowadzę cię po rezydencji, a potem zobaczymy.

Potem obaj szliśmy w milczeniu, przechodziliśmy przez hol, dzięki czemu wiedziałem gdzie są drzwi wejściowe, co mogło mi trochę pomóc jeśli zacznę planować ucieczkę, po śniadaniu zaczął mnie oprowadzać hol, jadalnia, biblioteka, wewnętrzny basen, sala balowa, kuchnia, było tu także dużo pokoi, ale do wielu z nich nie weszliśmy, pokazał mi również gdzie jest jego pokój. W końcu wyszliśmy na dwór, mimo, że nie wychodziłem na dwór tylko kilka dni to ogromnie się cieszyłem, że wreszcie stamtąd wyszedłem. Zwiedziliśmy ogród, który widziałem tylko przez okna, był piękny, było w nim wiele różnych kwiatów, zauważyłem mur który otaczał rezydencje, to miejsce było ogromne, dalej nie wiedziałem, gdzie może znajdować się brama wyjściowa lub inne miejsce gdzie można stąd wyjść. Ucieczka stąd może być trudna, najpierw wydostać się z pokoju, potem z domu, a potem znaleźć jakąś bramę, żeby wyjść... Nie licząc, że są tutaj jeszcze ludzie którzy pilnują, żeby nikt nie proszony nie wszedł, oni mogli mnie złapać...

Zatrzymaliśmy się przy altance, którą wcześniej widziałem, patrząc przez okno, był tam metalowy, a może z czegoś innego zrobiony stolik i krzesła. Było to dość przyjemne miejsce.

- Usiądźmy - powiedział i uśmiechnął się Hajime.

Siedzieliśmy tak przez chwilę, kiedy naglę zapytał.

- Jak ci się tu podoba?
- Dlaczego porwałeś, akurat mnie? - zapytałem, nie chcąc odpowiadać na jego durne pytania.
- Kiedyś się dowiesz, na razie nie musisz wiedzieć.
- Czyli chodziło ci konkretnie o mnie?
- Tak - uśmiechnął się jak zwykle tym wnerwiającym uśmiechem.
- Od dawna zamierzałeś mnie porwać?
- Przez jakiś czas prowadziłem badania na twój temat, więc wiem o tobie prawie wszystko, a przez ostatnie tygodnie moi ludzie cię śledzili i czekali, aż natrafi się okazja, żeby cię uprowadzić.

Nawet ich nie zauważyłem, cały czas myślałem, że to tylko moja wyobraźnia i ciekawe ile się dowiedział z tych swoich ,,badań".

- Ile się o mnie dowiedziałeś?
-  Długo by wymieniać, na przykład dowiedziałem się, że masz słabe zdrowie, nie możesz wykonywać ciężkich prac fizycznych, często łapią cię choroby i często miewasz gorączki, dlatego rzadko chodziłeś na wychowanie fizyczne. Brałeś kiedyś udział w konkursach pianistycznych, ale przestałeś z powodu pogarszającego się zdrowia.Wiem również co najbardziej lubisz, z kim się spotykasz i tak dalej.

Przez chwilę milczałem, bo zastanawiałem się czy zadać mu jakieś pytania i czy na nie odpowie, chciałbym się czegoś o nim dowiedzieć...

- Chcesz mnie o coś spytać?
- Mieszkasz tu sam? - odpowiedziałem lekko zaskoczony jego nagłym pytaniem.
- Tak, moi rodzice umarli około 8 lat temu, byłem jedynakiem, więc nie mam żadnego rodzeństwa.
- Ile masz lat?
- 28 

Szczerze to wygląda młodziej niż 28, ale i tak nie jest przecież stary, no cóż jest starszy od mnie o 14 lat... 
Zaraz pewnie zaczął bym zadawać pytania typu ,,Twoje ulubione jedzenie", ,,znak zodiaku" i tak dalej, co mi nie było do niczego potrzebne, więc zapytałem o coś innego.

- Kiedy będę mógł wychodzić z pokoju...? 
- Byłeś grzeczny, nie próbowałeś uciec, więc nawet teraz. Możesz chodzić po rezydencji, oraz wychodzić na dwór, ale radzę ci nawet nie myśl o ucieczce, bo i tak ci się to nie uda. - Cóż chodźmy już, zaczyna się ściemniać, od jutra na posiłki przychodź do jadalni.

Odprowadził mnie do pokoju, kiedy wychodził powiedział, że jutro musi pracować, więc nie będzie go cały dzień, oraz żebym przyszedł do jego pokoju kiedy ktoś mnie powiadomi, powinno być to wieczorem. Mam pewne obawy co do tego, ale jak zwykle nic nie mogę z tym zrobić. Wykąpałem się, ubrałem w piżamę, po czym położyłem się do łóżka i zapadłem w głęboki sen. Następnego znowu wstałem późno, pokojówka przyniosła mi dużo ubrań i włożyła do szafy, ubrałem się w długie czarne spodnie, białą koszule i szaro-czarną kamizelkę, no cóż sama koszula na czarnych spodniach wyglądała trochę dziwnie. Ledwie zdążyłem na śniadanie, które dzisiaj mogłem zjeść w jadalni, ale się jakoś udało. Potem chodziłem trochę po ogrodzie, kiedy zaczęło mi się nudzić poszedłem zobaczyć co jest w bibliotece, był tam naprawdę niesamowity zbiór książkowy, były nawet wszystkie książki mojego ulubionego autora i innych autorów, których lubię. Zabrałem się za książki mojego ulubionego autora, których jeszcze nie miałem okazji przeczytać, kiedy byłem wniebowzięty ciekawą lekturą, ktoś ze służby, przyszedł Widocznie mnie szukał i powiedział, żebym poszedł do pokoju Hajime, z widoczną niechęcią i obawą co on ma zamiar zrobić poszedłem tam, czułem, że nic dobrego się nie wydarzy... Kiedy wszedłem do jego pokoju zauważyłem go siedzącego na łóżku.

- Zamknij drzwi i usiądź - wskazał miejsce koło siebie na łóżku, a ja zrobiłem to co powiedział z coraz większą obawą.

Kiedy usiadłem objął mnie w pasie, przez co się wzdrygłem i przyciągnął do siebie przytulając, po chwili położył mnie na łóżko. Byłem zaskoczony jego zachowaniem, więc nie wiedziałem przez chwilę co się dzieje, ale kiedy zdałem sobie z tego sprawę, szybko się mu wyrwałem, krzycząc ,,Nie!" i zszedłem z łóżka, chcąc podbiec do drzwi i uciec z pokoju, ale złapał mnie za ramię i rzucił mnie znowu za łóżko, tym razem trzymając moje ręce przy głowie za nadgarstki, przez chwile patrzyłem na niego z wielkimi oczami, nie mogąc zrozumieć dlaczego mi to robi, wczoraj był miły, zaczynałem go lubić mimo, że to on mnie porwał, a teraz to... 
Zacząłem się wyrywać, ale był dla mnie za silny, mimo to nie chciałem dać za wygraną i dalej się szamotałem, oczywiście bez skutecznie. Widziałem jak patrzy na mnie z pożądaniem, patrząc na niego wiedziałem czego chce i w jednej chwili, cała moja wola walki zniknęła, a ze strachu nie mogłem zrobić nic poza patrzeniem się w jego błękitne oczy.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Ai no oto - Rozdział 2

                                                                  Rozdział 2



Obudziłem się w miękkim łóżku w szykownie udekorowanym pokoju był właśnie zachód słońca.

Czyli już wieczór.

Meble wyglądały na drogie, tak jak i reszta ozdóbek, oprócz łóżka i innych mebli był tu także telewizor, fortepian w rogu pokoju, balkon oraz dwoje innych drzwi, jedne były większe od drugich.
Szybko się spostrzegłem, że na prawej kostce miałem metalową ,,bransoletę" przykutą do łóżka, bądź ściany długim łańcuchem, był tak długi, że mogłem swobodnie się poruszać po całym pokoju i łazience, która była za jednymi z drzwi.
Zauważyłem, że miałem na sobie piżamę składającą się z długich spodni i koszuli z długimi rękawami, była zapinana na guziki.
Próbowałem zdjąć nie wygodną ,,bransoletę", ale mój wysiłek był daremny.
Drzwi na balkon były zamknięte jak i również większe drzwi od tych od łazienki.
Nie było już raczej nic co mógł bym sprawdzić, próbowałem wyjrzeć przez szybę w drzwiach od balkonu, ale zorientowałem się tylko w tym, że jestem w ogromnej posiadłości z pięknym ogrodem. 

- Więc, chyba porwał mnie ktoś bogaty... ciekawe po co mu ktoś taki jak ja. 

Włączyłem telewizor, będąc ciekawym, czy już coś mówią o moim ,,zaginięciu".
No i jakbym zgadł, nagłówek w wiadomościach ,,14-letni Miwa Shion zaginął 6 maja, ostatnio widziany był wychodząc ze szkoły o 12:25, jeśli go widzieliście lub macie jakieś informacje, pro----
Nawet nie zauważyłem kiedy ktoś wszedł do pokoju i wyłączył mi telewizor.
Do pokoju wszedł mężczyzna o krótkich kruczo-czarnych włosach, które wyglądały bardzo schludnie i idealnie komponowały się z jego błękitnymi oczami, był średniego wzrostu i nosił garnitur, nie wyglądał staro, ale na pewno był już po 20, czy coś.
Patrząc na niego nie mogłem się przez chwilę ruszyć, zastanawiając się czego on chcę i czy to on mnie porwał.

- Jak ci się podoba twój ,,nowy dom"? - Zapytał spokojnie z serdecznym uśmiechem.
- D-dlaczego mnie tu ściągnąłeś? Czego chcesz? - Wyjąkałem.
- To chyba oczywiste. Ściągnąłem cię tu bo chcę ciebie - Powiedział z dziwnym uśmiechem na twarzy.
- ...eh?
- Zastanów się po co miałbym porywać takiego uroczego chłopczyka jak ty.

Milczałem nie wiedząc co mam odpowiedzieć.

- Cóż nie zaprzątaj sobie tym swojej ślicznej główki na to możemy jeszcze poczekać, na razie przyzwyczaj się hmm... do nowego życia i pogódź z tym, że nie wrócisz do starego.
- Zamierzasz mnie tu więzić przez cały czas? 
- Jeśli będziesz się dobrze zachowywał to ściągnę tą uprząż i pozwolę ci wychodzić z pokoju, oraz na dwór, ale to zależy od ciebie, jeśli spróbujesz uciec wrócisz do tego co masz teraz i możliwe, że twoja wolność się jeszcze zmniejszy. 
- Czyli nie zamierzasz mnie wypuszczać? Ale przecież zaczną mnie szukać...
- Wydaje mi się, że u mnie nikt cię nie będzie szukał, kto by posądził szanowango i dobrego człowieka o porwanie? - kończąc zdanie zaśmiał się, jakby go to bawiło.
- A po za tym do miesiąca lub dwóch powinienem dostać akt urodzenia z którego by wynikało, że się urodziłeś w tej rodzinie, dodatkowo biorąc pod uwagę moją pozycje i wpływy to nikt nawet się nie odważy spróbować mi cię odebrać.
- Nie należę do twojej rodziny i nie mam zamiaru! Czego ty właściwie od mnie chcesz?!
- Eh... nie denerwuj się tak, za takie zachowanie nie uzyskasz wolności, tylko sobie szkodzisz. Pokojówka przyniesie ci kolacje, przemyśl parę rzeczy.

Zaczął kierować się do drzwi, ale nagle się zatrzymał.

Oh... zapomniał bym  się przedstawić jestem Fujisaki Hajime, więc z nowym nazwiskiem był byś Fujisaki Shion - uśmiechnął się serdecznie, co mnie zirytowało.

Wyszedł, zamykając za sobą drzwi na klucz, a ja wtuliłem się w kołdrę rozmyślając nad tym co mam zrobić, żeby się wydostać, chociaż nie chcę, żeby ograniczył moją wolność jeszcze bardziej...

- Może lepiej na razie nic nie robić

Ciekawe kiedy ktoś przyniesie tą kolacje, co prawda jestem głodny... 

- Nie ma to jak myśleć o jedzeniu w takiej sytuacji - powiedziałem pod nosem.

Zasnąłem, ale nie spałem zbyt długo, bo obudził mnie dźwięk otwierających się drzwi, przyszła pokojówka z kolacją, położyła wszystko na stolik, który był na środku pokoju i szybko wyszła, oczywiście zamykając drzwi na klucz...
Przy stoliku były dwa krzesła, usiadłem i wziąłem się za kolacje, na kolacje miałem spaghetti, czyli moje ulubione danie, więc nawet się cieszyłem, do picia miałem jakiś sok, a na deser była sałatka owocowa, no niby na na noc powinno się jeść coś lekkiego.
Szczerze mogę powiedzieć, że jedzenie było najlepsze jakie w życiu jadłem, wcześniej nie jadłem takiego dobrego spaghetti. 
Zauważyłem, że w pokoju jest zegar naścienny, była dopiero 19, poszedłem się umyć, kiedy wróciłem nie było już talerza po skończonej kolacji, więc ktoś musiał przyjść kiedy się myłem i go zabrać.
Nie mając na nic ochoty położyłem się spać, zasypiając zastanawiałem się co będzie jutro.

środa, 12 sierpnia 2015

Ai no oto - Rozdział 1

Zapraszam do czytania! To moje pierwsze opowiadanie mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o ocenę w komentarzach ^^                         

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                    
                                      Rozdział 1


Dzień jak co dzień, wstawanie z niechęcią, szykowanie się i wychodzenie do szkoły.
Nie spodziewałem się, że dzisiejszego dnia zdarzy się coś co wywróci moją codzienność do góry nogami.
Kiedy dochodziłem do szkoły usłyszałem znajomy głos mówiący ,,Ohayo", był to głos mojego nalepszego przyjaciela Toshimori Araty, za Aratą stał Shirasu Izumi mój drugi przyjaciel.
Arata jest niższy od Izumiego, ale wyższy od mnie o jakieś pięć centrymetrów (Chodzę do drugiej klasy gimnazjum i często przez mój wzrost mylili mnie z 6-klasistami).
Arata ma ciemno-brązowe oczy i ciemne blond lekko kręcące się przy końcówkach trochę dłuższe od Izumiego włosy, natomiast Izumi ma zielone oczy, proste, krótkie schludne czarne ułożone włosy i okulary. 
Ja mam jasno-brązowe rozrzucone na wszystkie strony krótkie włosy i ametystowe oczy, mam dość dziewczęcą urodę, która często sprawia mi problemy.

- Yo! - odpowiedziałem.
- Ja i Arata zostajemy na zajęciach dodatkowych, muszę go przypilnować, bo znowu się urwie - mówił Izumi patrząc na Arate.

Widziałem, że na słowa Izumiego, Arata się lekko zaśmiał.

- No więc nie czekaj na nas, Shion.
- Ah... ok i tak dzisiaj jestem zwolniony z w-f'u, więc idę wcześniej.

[Zadzwonił dzwonek]

- Chodźmy na lekcje! - Odparł z uśmiechem Arata i pociągnął nas za sobą.

Po lekcjach byłem dzisiaj wyjątkowo znudzony i zmęczony, więc poszedłem skrótem. 
Zawsze mówili, żebym tędy nie chodził, ale co może mi się stać?
Przecież dawnej często tędy chodziłem i jakoś nigdy nic się nie działo, jak pomyśleć to dawno tedy nie szedłem...  

- Ciekawe czy coś się zmieniło - szedłem chwilę i nagle poczułem czyjś wzrok na sobie.

Ahh... i znowu powróciło to uczucie jakby ktoś mnie obserwował.
Chwila...! Teraz jestem całkiem sam odkąd zaczęło się to dziwne uczucie bycia obserwowanym... Boże mam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia - myślałem zaczynając być lekko nerwowy.

Nagle poczułem, że ktoś się do mnie zbliża, pewnie to tylko moja wyobraźnia, ale i tak wolałem przyśpieszyć krok.
Po chwili zaczynałem odczuwać, że nieznajomy osobnik coraz bardziej się zbliża - czyli to nie była tylko moja wyobraźnia...
Coraz bardziej się zbliżał mimo tego, że szedłem jeszcze szybciej, ale chyba to nic dziwnego w końcu nie jestem zbyt szybki - na moje nieszczęście.

Kiedy zauważyłem, że za chwilę koniec skrótu, zacząłem biec do końca najszybciej jak potrafię, nie zważając na osobę za mną, która też zaczęła biec.
Myślałem ze szczęściem wypisanym na twarzy, że już jestem ,,bezpieczny", mieszka tam dużo ludzi, więc pewnie się wystraszy i ucieknie - jestem uratowany...!
Jednak w jednej chwili szczęście przeobraziło się w strach, kiedy zobaczyłem przed sobą ogrodzenie którego wcześniej nie było i poczułem, że ktoś stoi tuż za mną.

Zanim zdążyłem zareagować, osoba stojąca za mną przyłożyła mi do ust dziwnie pachnącą ściereczkę i w ciągu chwili zapadłem w sen widząc ciemne mroczki przed oczami.